Ile was było KOCIAKI!!!

czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 9

 Oczami SOSNY
Myślę, że nie powinnam jej na razie mówić. I tak prędzej czy później się o tym dowie. Nie będę na siebie naciskać i zmuszać się do mówienia czegoś co przychodzi mi z trudem. Sądzę, że gdy spojrzę jej w oczy to od razu zmięknę. A szkoda. Kurde! Moje nadęte EGO nie pozwala mi na więcej wzmianek o jakichkolwiek błędach z mojej strony. Wejdę tam, wlampie się w te jej brązowe patrzadełka, które płoną szczerym szczęściem, ale JA muszę zaraz to wszystko zepsuć aby oczyścić sumienie! Nie, nie mogę! To by było okropne! Nie dość, że bym ją zraniła to jeszcze siebie! Ale chyba bardziej nie da się mnie dobić..
Źródło zdjęcia : http://mojkotija-beata.blogspot.com/
Przekroczyłam próg kuchni, w której aktualnie przesiadywał Rafał. U niego to normalka - siedzenie na tym tłustym zadzie i grzebanie przy radiu bo nie odbiera stacji o sprawozdaniu z meczu.
- A kij z tym! - warknął rzucając antenką prosto przez otwarte okno na rynnę sąsiadów. Wyobrażacie sobie teraz jego minę? Nie? To paczajcie >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Możecie sobie tylko wyobrazić jak ja się wtedy śmiałam..
- AAAAAAAAAA!!! - usłyszałam wrzask Tośki z jej pokoju. Ciekawe co tam się stało..


Oczami Tosi
Nie no nie wytrzymam! Zaraz wyjdę z siebie! A jak wyjdę to już nie wrócę! Choćbyście mnie błagali - nie ma mowy! Wracając do rzeczy.. Ta wredna PANI ALICE mnie wkurwiła! A uwierzcie, nie łatwo mnie wkurwić! Kto by pomyślał - ja - zawsze grzeczna i przeważnie miła dziewczyneczka, kulturalna i zawsze słowna będzie kiedykolwiek używać tak brzydkich słów! No proszę proszę! Czego ja się tu ucze..
Dobra, bo wybiegam po za temat.. A więc PANI ALICE o mały włos nie przyprawiła mnie o zawał! Ja się tu ubieram - miałam założoną tylko bieliznę - a ona stoi za zamkniętym oknem mojego pokoju na parapecie przyciśnięta do szyby! Odsłaniam żaluzje z samego rana i widzę - JĄ! Nie sądzicie, że to lekka przeginka?!

Oczami Jelenia
Dobra, mamy plan. Teraz wystarczy go zrealizować! Ale jak..? Hmm.. Muszę jeszcze nad tym pomyśleć. Powiedziałem już o tym chłopakom ,oni może coś wymyślą.. Ale nie wiem, może nie są tacy głupi (sorka, musiałam) na jakich się wydają.. Hmm..
- Żesz! To radio jest beznadziejne! - burknąłem
- Nie jest.. Pokarz.. - westchnęła Vic podchodząc do mnie. Otworzyła szufladę i wyjęła z niej jedną z pięciu zapasowych antenek radiowych. Cóż.. co ja poradzę, że tak często się psują..?
Wepchnęła drut w dziurkę od grającego pudła, złapała za nożyczki i przyłożyła je do druta. Po kilku wyginaniach tej oto nieszczęsnej antenki usłyszeliśmy głos z radia :
- FC Barcelona wygrywa dwudziestoma-czterema punktami z.. - nie zdążyłem nawet zareagować bo Sosna zmieniła stację na muzyczną. Teraz usłyszeliśmy miły głos jakiejś pani, niestety nie słyszeliśmy początku bo dopiero w tym momencie zmieniliśmy stację.
-  [...] zaśpiewają Kiss You! Brawa! - dobiegły nas głosy naszych przyjaciół. Dziwne.. Viki się nie cieszyła.. - Okej. Chłopcy przed wywiadem mówili mi, że chcieli by dodać kilka słów od siebie i nie tylko..! Więc proszę! 
- Myślę, że to jest odpowiednie miejsce, aby poruszyć ten temat. Nasza najlepsza przyjaciółka miała ostatnio bardzo przykre wydarzenie. Dlatego my chcemy pomóc jej odzyskać humor! - zaczął Niall - Ktoś chce coś Ci powiedzieć..
- Sosna.. możesz wracać do szkoły na Oxfordzie..! - to zdanie wypowiedział nikt inny jak.. OBAMA!!!

 ----------------------------------------------------------------------
Hejka pyszczki! Powracam z nowym rozdziałem! Aha i jak już czytałyście z prawej strony na blogu jest ważna informacja. Wiem, że niektórych zawiodłam, ale nie martwcie się! Powrócę i to z nowymi pomysłami!
Tak, tak macie rację. To co jest napisanie na białym tle i jest podkreślone to sen!  To co jest na szarym tle nie jest snem! HA! Jestem genialna! :)


 

sobota, 12 stycznia 2013

Bohaterowie

BOHATEROWIE

One Direction - Niall, Zayn, Louis, Harry, Liam
Wiktoria Sosnowska (SOSNA) - Ma 17 lat. Jest zabawna, śmiała, pogodna, jest typem imprezowicza. Ogląda się za nią multum chłopaków. Jest brunetką z zielonymi oczami. Przyjaciele mówią jej SOSNA. Jej ojciec jest posiadaczem bardzo znanej firmy z ubraniami H&M. Jest bogata. Kocha się wygłupiać. Leniuch.

Tosia Flak (FLAK) - Ma 17 lat. Jest nieśmiała, inteligentna. Jest szatynką z brązowymi oczami. Przyjaciele nazywają ją FLAK bo to jej nazwisko, a po drugie jest chuda. Tak jak SOSNA kocha się wygłupiać, ale nie lubi głośnej muzyki (w sensie klub, dyskoteka)

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Nowy Roczek!

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU BEJBE!!!
Tak wiem świśnięta jestem :)

A teraz trochę życzeń dla Was!

W Nowym Roku życzę Ci:
12 miesięcy zdrowia,
53 tygodni szczęścia,
8760 godzin wytrwałości,
525600 minut pogody ducha
I 31536000 sekund miłości


Specjalne życzenia dla Betuska!

Bardzo dużo prezentów,
Mało w życiu zakrętów,
Dużo bąbelków w szampanie,
Kogoś kto zrobi śniadanie,
A na każdym kroku
Szczęścia w Nowym Roku! 

A teraz życzenia dla Natalia Nieznane

Ile razy Miller skłamał,
Ile Kwach obietnic złamał,
Ile Beger owsa zjadła,
Ile Kalisz nosi sadła,
Ile Pęczak wziął na boku,
Tyle szczęścia w Nowym Roku!


Życzenia dla Ailee

Stary Rok mija, lecz marzenia zostają,
Niech one się Tobie wszystkie spełniają
I z Nowym Rokiem niech los Ci się odmieni,
A ogród życia wnet się zazieleni.



Życzenia dla Weronika Kowalska

"Szczęście to uśmiech bliźniego,
To serce, to słońce, to ptak,
To piosenka i słowa cieple,
To dziecko, matka, kwiat…
Od Ciebie tylko zależy,
Jak spojrzysz na ludzi i świat.
Uśmiechnij się do każdego,
Bo każdy miłości jest wart… 
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!"



Choć nie mam czarnego cylindra,
Chciałabym Ci z niego wyczarować
Na Nowy Rok same kolorowe dni,
W których i dla mnie znalazłoby się trochę miejsca. 


Na wszystkie dni Nowego Roku
Życzę Ci wiary w sercu i światła w mroku,
Obyś jednym krokiem mijał przeszkody,
Byś czuł się silny i wiecznie młody.



DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA KOMENTARZE I ŻYCZĘ WAM CUDOWNEGO I NIEZAPOMNIANEGO NOWEGO ROKU 2013!


Paczajcie na to :  http://www.31337.pl/

niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 8

Oczami Sosny
Przeszło mi. Widzicie? Przeszło mi. Popłakałam, popłakałam i gotowe. Włala! Już się nie przejmuję. Co mam być to będzie. Heh.. nie oszukujmy się.. Z każdą minutą, sekundą jest coraz gorzej. Miałam TU w Londynie spędzić trzy cudowne lata, a spędziłam może z trzy dni.. Ale teraz muszę wszystkich kłamać że wszystko jest ok, a tak naprawdę jest wręcz przeciwnie. Czasami mam tak, że jestem happy choć jest źle, a czasami ma tak że jestem sad gdy jest happy! To jest pokręcone! Ja jestem pokręcona! Haha! Widzicie?! Ok. Sosna ogarnij się! Spokojnie.. Wdech-wydech.. No i już ok. I czym było się denerwować? - mówił spokojny głos w mojej głowie. Nie no ja tak nie dam rady! 
- Mózg, słuchaj! - gadam do siebie w myślach - Ty się jeszcze pytasz czym mam się nie denerwować?! Przecież niedługo muszę wracać do tej zasranej Polski! 
- Ja nie chcę! - to już powiedziałam na głos, ale cicho osuwając się po ścianie i szlochając. 
- Czego nie chcesz? - do pokoju wszedł Jeleń gryząc jabłko. Chyba zauważył że płakałam i płacze - Ej! Mała co jest? - usiadł po turecku obok mnie i odstawił jedzenie na biurko.
- ... - nic nie odpowiedziałam
- Hej.. mi możesz powiedzieć. Jestem twoim braciszkiem. Zrozumiem. - zachęcał mnie do przedstawienia mu całej sytuacji. Nie powiem, że nie ale zadziałało.
- Nie wiem czy mnie zrozumiesz.. ale muszę się komuś wygadać, mam nadzieje że dobrze mi to zrobi - zaczęłam - A więc tak : wczoraj po tym jak poszedłeś ja i Flak jeszcze chwile gadałyśmy - pociągnęłam nosem i mówiłam dalej - ona też po jakimś czasie poszła i zostałam sama.. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. No i za nimi stał listonosz. Dał mi to pudełko - wskazałam palcem na karton, który leżał w rogu pokoju. Przysunęłam go bliżej - Sam zobacz.
Patrzył na ten list z szeroko otwartymi oczami. Chyba nie dowierzał. Pewnie teraz mnie znienawidzi bo musimy wracać do Polski, ale on.. przytulił mnie.. najnormalniej w świecie.. przytulił mnie i powiedział, że przejdziemy przez to razem. Kocham mojego braciszka. Wiem, że może słyszałyście już o tym jak jedna osoba pociesza drugą mówiąc 'będzie dobrze' lub 'uda się'. Wiem, że to brzmi banalnie i nie jednych wkurwiło, ale teraz te słowa działały na mnie kojąco. Byłam bezsilna. No bo co mogę zrobić? Powiesić się? Wolne żarty.. Ale rozważę tą decyzję.. Może powieszę się na różowej lince.. Hmm.. Nie STOP! O czym ja myślę?! Ok Sosna! OGARNIJ SIĘ!
- Mówiłaś już o tym Tosi? - spytał
- Nie.. i chyba tego nie zrobię - westchnęłam
- Jak to? Nie powiesz jej?
- Czy ty nie zadajesz przypadkiem za dużo pytań? - mruknęłam na odczepne
- Uch siostra.. To twoje życie.. Ale żebyś potem nie żałowała.. - pocałował mnie w czoło jak przystało na starszego brata i odszedł.
- TYLKO TY NIKOMU NIE MÓW! - krzyknęłam za niem. Skinął ręką na znak 'ok'.

Oczami Jelenia
Wciąż nie mogę w to uwierzyć! Mamy wracać do Polski tylko z jej powodu?! Bo ktoś się pomylił?! Mam pomysła! Ale aby go zrealizować muszę komuś o tym powiedzieć.. 
- Synku o czym myślisz? - zapytał tata. Przygryzłem lekko wargę.
- A.. o niczym.. chyba będę musiał se w końcu znaleźć dziewczynę nie?
- Synku.. Yyy.. Chyba musimy porozmawiać na TEN temat - wyglądał na trochę zdenerwowanego i zagubionego gdy to mówił.
- Oj coś czuję, że ta rozmowa będzie trudna.. - burknąłem wyłączając telewizor.
- Synku jest coś takiego jak kobieta.. - zacząłem się śmiać. On myśli, że mam pięć lat czy co?! Przecież wiem co jaki i w ogóle..!
- Wiem do czego ta twoja godzinna opowieść o hormonach i dziewczynach będzie zmierzała więc odpowiem na wszystkie pytania z góry.. WIEM! - wstałem - Idę do One Direction. Wrócę.. wrócę jak wrócę! - oznajmiłem i wyszedłem na zewnątrz.
 U One Direction
- Chłopaki! Sosna wyjeżdża do Polski! - podałem im list. Przepychali się pięć minut. W końcu Niall wyrwał im kartkę i zaczął na głos czytać..
- Musimy coś zrobić! - krzykneli na raz.
- Chłopaki słuchajcie.. plan jest taki.. - zacząłem przedstawiać im to co wymyśliłem.

Oczami Wiki
Powiem jej - nie powiem jej - powiem jej - nie powiem jej - powiem jej - nie powiem jej - powiem jej - nie powiem jej.. Urywałam płatki stokrotki zakupionej w kwiaciarni. Jak byłam w podstawówce to często tak robiłam tylko, że mówiłam wtedy tak : kocha mnie - nie kocha mnie - kocha mnie - nie kocha mnie..
Ciekawe jak by zareagowała na tą wieść? 
Tak? :
Czy tak? :

Ale zdecydowałam się! Wiem co zrobię! Myślę, że powinnam..

----------------------------------------------------
Hejka kochane! Wiem, że rozdział krótki, ale jakoś weny nie miałam. Nie jestem z siebie zadowolona. I strasznieeeeeeeee was przepraszam, że tak długi czas nie dodawałam rozdziałów tylko same informacje itp. 
Komentujcie! Papatki! Jak myślicie co zrobi Sosna?

Nowy blog

Cześć!
Na samym początku chciałabym was przeprosić za tak dużo informacji, a tak mało rozdziałów. 
Założyłam kolejnego bloga.. sama nie wiem po co, ale tak jakoś mnie naszło..
To jest link do mojego kolejnego bloga :


Oczywiście nie rezygnuje z prowadzenia tego bloga.
Do zobaczenia.. to znaczy.. Do napisania.. tak.. chyba tak to ujmę..
A więc.. DO NAPISANIA! 
Pozdrawiam!

piątek, 21 grudnia 2012

Koniec Świata!

AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!
Hahaha!!! No nie mogę się nie śmiać! Koniec Świata?! Co za dzieci to wymyśliły?! Serio? Ale że serio? Hahaha!!! Nie mogę! Zaraz się posikam ze śmiechu! Majowie twierdzą, że koniec świata będzie w grudniu, a grudniowie, że w maju. Heh! Piszcie w komentarzach co o tym wszystkim sądzicie. Ja myślę, że to absurd. Oczywiście koniec świata kiedyś nadejdzie (chyba..) ale my nie będziemy znać ani czasu ani dnia. Mam nadzieję, że ten cały 'koniec świata' nie nadejdzie szybko bo chce jeszcze pożyć. Uff czyli data 21.12.12r. nie jest taka straszna. Heh i czego było się bać..? Ja się nie bałam a wy? Czekam na opinie! A i jak już piszę to chcę przeprosić że rozdział 8 się nie pojawia. Nie mam teraz weny, a chciałabym, żeby był on dobry. Pojawi się albo jutro albo w niedzielę. Teraz mam wolne od szkoły (Uff) więc będę mieć więcej czasu na pisanie więc posty będą się pojawiać szybciej :)
P.S. Buziaczki, Komentujcie! 

sobota, 8 grudnia 2012

Roździał 7

Oczami SOSNY 
Już przebrana zeszłam do moich przyjaciół.Tak jak myślałam.. Siedzieli tam i pewnie mnie obgadywali.. Z tego co słyszałam fascynowali się moimi włosami. No tak.. raz są mocno czarne a raz są brązowe. A wiecie dlaczego? Ja farbuje włosy żeby być brunetką. Ostatnio tego nie robię bo zaczynam się sobie podobać jako szatynka.
- Obiad! - zawołała Alice.
Rozsiedliśmy się wygodnie na krzesłach w kuchni. Muszę przyznać że jedzenie wcale takie złe nie było.
- A może zdjęłabyś ta czapkę przy jedzeniu? - no i PAH! Moje dobre zdanie o Alice zniknęło. Jak ona powie coś w związku ze mną to nie jest to miłe ani uprzejme tylko nie grzeczne. A ona mówi nam że my jesteśmy niekulturalni! No i co jeszcze?! Może powie że dziewczynie nie wypada chodzić w spodniach?! To jakiś absurd! I to przez wielkie A!
- A może pani by raz na jakiś czas się umyła. Hmm? - popatrzyłam na nią groźnie
- Jak ty się wyrażasz? - chyba się zdenerwowała..Upss..
- Bo pani gardzi moją świętością którą mam na głowie - wskazałam na mojego czerwonego Full Capa.
- Nie mów do mnie pani! - nie odezwałam się już. Uważałam że nie ma po co dalej brnąć w tą kłótnie. Po zjedzeniu wszystkiego chłopaki zapytali czy pójdziemy do nich.
- Nie wiem.. może kiedy indziej.. - wymyślałam wymówki
- Ale prosimy..
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Nie marudźcie! Idziemy!
- Ha! Powiedziałeś nie! Wygrałam!
- No szybko! - błagali nas. Po długich namowach zgodziłyśmy się. Do ich domu jechało się około 10 minut. To była ogromna kremowa willa otoczona niemalże z każdej strony wielkimi oknami. Z tyłu widać było przejrzysty basen.
- Jacie.. jaka chata.. - wytrzeszczałam oczy.
- Mi też się podoba - otworzył nam drzwi Zayn. Harry jakiś ostatnio cichy był. Ciekawe dlaczego?
Weszliśmy do domu. Był gigantyczny! Nowoczesny wystrój połączony ze starodawnym. Bosko!
Mignęło mi coś przed oczami. Coś co wyglądało jak.. ptak?!
- Kevin!
- Kevin?
- KEVIN! - krzyczał ktoś. Nie mogłam przestać się śmieć.
- Lou! Mamy gości a ty martwisz się o gołębia?! - zmroził go wzrokiem Harry - Czy ty jesteś w samych bokserkach?! - to kompletnie mnie rozbroiło. Śmiałam się z Tośką wniebogłosy. Z tego nie śmieć się nie da.
- Ej! Czy ja was już gdzieś nie widziałem?! - spytał po chwili.
-  Zapomniałeś o nasz?! Foch! - odpowiedziałam
- Nie zapomniałem Sosna! Ja was K. O. C. H. A. M!!! - wymruczał. Przeszliśmy przez próg do salonu a tam : Liam siedzący na dywanie z przerażoną miną wpatrywał się w leżącą metr od niego łyżkę. Co sekundę wyciągał rękę aby jej dotknąć ale zaraz potem cofał się. Od razu padł na ten temat komentarz od Lou :
- Przezwycięża fobię - pokiwałam głową że rozumiem. Ku wejściu do kuchni siedział po "turecku" zrozpaczony Niall.
- Pewnie nie ma jedzenia.. - znowu skomentował to Louis. Podeszłam do blondynka i wyciągnęłam z kieszeni twixa. Trochę się zmieszał bo po pierwsze mnie nie zna a po drugie nie zauważył mnie. Podałam mu smakołyk a ten rzucił się na niego jak jakieś wygłodniałe bydło na kawałek mięsa.
- Już cię lubię.. - uśmiechnął się
- Jak każdy.. - odwzajemniłam uśmiech
 W tym czasie Flak podeszła do Liama. Coś mu powiedziała a on od razu się podniósł, chwycił łyżkę i wywalił ją do śmietnika! WOW! Rzut za trzy punkty!
- Co ty mu powiedziałaś? - zapytałam ją na ucho.
- Że jestem wróżką i jak przestanie bać się łyżek to sprawię że chłopaki zmądrzeją - zachichotała a ja razem z nią. Chłopaki zaproponowali grę w butelkę. Zgodziłyśmy się. Zasady były takie : musisz odpowiedzieć na pytanie albo zrobić wyzwanie. Albo jedno albo drugie.Usiedliśmy w kółku i zaczęły się wygłupy. Niall przyniósł butelkę. Kręcił on a wypadło na pasiastego.
- Pytanie? Wyzwanie?
- Wyzwanie
- Yyy.. pokrój marchewkę.
- Niee! Dlaczego?! Dlaczego?! - oczy mu się zaszkliły ale starał się być dzielny. Wstał i wziął jego skarb do ręki i pokroił go.
- No widzisz? Nic się nie stało! Teraz mamy przynajmniej jedzenie! - widać było że Nialler był z tego zadowolony. Następnym razem Lou kręcił. Wypadło na mnie.
- Pytanie? WYZWANIE? - podkreślił ostatnie słowo.
- PYTANIE! - stwierdziłam stanowczo
- A miałem takie fajne zadanie dla ciebie! - zbulwersował się ale zaraz się uśmiechnął. Pewnie wymyślił jakieś kompromitujące pytanie dla mnie.
- Twój pierwszy pocałunek? Gdzie? Kiedy? Z kim? Jaki był? - dociekliwie pytał.
- Miałam wtedy może.. - przymrużyłam jedno oko, przechyliłam lekko głowę i spojrzałam w górę. - Może.. Miałam wtedy około jedenastu lat. - usiadłam już normalnie. - Pocałunek był przed starym budynkiem. Chłopak się zaangażował bo specjalnie dla mnie namalował na murze grafity. Napis brzmiał : Nigdy mnie nie zapomnij. Ten chłopak miał na imię Damian. Do dziś nie mogę go zapomnieć - uśmiechnęłam się - Był on dość długi i namiętny. Chłopak tak się wpił w moje usta że przegryzł mi wargę. Krew mi się lała strumieniami ale nie zwrócił na to najmniejszej uwagi zresztą tak jak ja.. - skończyłam.
- WOW! - One Direction się uśmiechnęło tak jak mija kumpela
- Harry miał podobnie co nie Harry? - rzucił Louis trącając łokciem Loczka - Harry!
- Yyy.. tak? - chyba król marchewki wybudził go z przemyśleń.
- Coś się tak zamyślił? - nie odpowiedział.
 Po tym jeszcze długo gadaliśmy. Tak szczerze to praktycznie nic nie pamiętam z naszej rozmowy.
Zerknęłam na zegarek w komórce. No nie.. 22:20.. Westchnęłam.
- Tośka idziemy.. - burknęłam od niechcenia. Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy z uśmiechami.

***3 godziny później***
Żeby się uspokoić po stracie zaczęłam grać na gitarze. Jesteście ciekawi co straciłam? Na razie wam tego nie powiem - jestem zbyt załamana. To co się stało jakieś kilka godzin temu jest okropne. Łza spłynęła po moim rumianym od złości policzku. Za nią następna i następna. Już się nic nie liczyło. Tak bardzo chciałam aby to nie była prawa. Wszystko stracone, a ja głupia myślałam że będzie dobrze. Naiwna jestem. Jeszcze chwilę temu śmiałam się z swojej karykatury którą narysowała mi Tośka. Tak, było fajnie. No właśnie było.. Nic nie trwa wiecznie. Co się stało to się  nie odstanie. Gdyby nie ten listonosz.. gdyby nie ten list.. Ahh. Po co ja to mówię. I tak nie zrozumiecie jaki ja wtedy przeżyłam ból. Nikomu nie życzę czegoś takiego. To.. opowiem wam to w skrócie może wtedy ktoś się w tym połapie :

Jakieś może trzy a może dwie godziny temu razem z Flakiem rysowałyśmy swoje podobizny czyli szkicowałyśmy ludziki które miały małe tułowie a ogromną głowę. Przy tym była kupa śmiechu. Flak narysowała mnie tak :
To miało przedstawiać mnie za 20 lat
Oczywiście Fochnęłam się na nią. Ona pięknie rysowała nie to co ja. Potem przyszedł Jeleń. Przekomarzał się z nami. Pokazałyśmy mu rysunki a on zamiast je pochwalić śmiał się z nas! Oburzające. 
Na sama myśl tego co się wtedy działo uśmiech pojawił się na mojej buzi. Niestety nie gościł długo bo po przypomnieniu sobie co się stalo potem znowu zaczęłam płakać.
Potem zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Za nimi stał nie wysoki pan. Miał może około 40 lat. Podejrzewałam że to listonosz. Faktycznie. Wręczył mi jakąś paczkę. Była zawinięta w szary papier. Na środku widniał napis "WIKTORIA SOSNOWSKA" a na dole "PRZEPRASZAMY". Zamartwiłam się. Kto i za co miałby mnie przepraszać? I ten ktoś nie napisał przepraszaM tylko przepraszaMY. To dało mi dużo do myślenia. Nie rozumiem.. Ale nie zawsze się coś rozumie. Podpisałam się listonoszowi na specjalnej karcie że odebrałam przesyłkę. Weszłam do salonu powoli zdzierając papier z pudełka. Niestety jak to "ja" nie sprawdziłam nadawcy a z potarganego papieru się już nie rozczytałam. Nie pozostało mi nic innego niż zobaczyć co jest w środku. Na samej górze był list. Postanowiłam że przeczytam go później. Dalej były moje sprawdziany, testy, dzienniczki ucznia, dzienniki nauczycielskie, konkursy itd. itp. Teraz to się przeraziłam. Kompletnie nic nie rozumiałam. Ale jedno wiedziałam - to nic dobrego. Szybko wyszukałam listu z pośród porozrzucanych na cały dom papierów z ostatnich dziesięciu lat mojej nauki. W liście pisało:
Witamy
Jestem pan Ksawery.
Chciałbym panią poinformować o pomyłce.
Ja wiem że to będzie dla pani ogromny cios. 
Ale inaczej być nie może.
W związku z wymianą uczniowską z pani szkoły do naszej mam dla pani złe wieści.
Źle zostało zapisane pani nazwisko.
Pani ma nazywa się Sosnowska a my chcemy Żyznowską.
Dlatego musi pani wrócić do pani szkoły a pani miejsce zajmie Katarzyna Żyznowska.
Przepraszamy za fatygę.
Miłego dnia życzy Oxford.

Osunęłam się po ścianie płacząc. Przegięcie!!! Facet najpierw dał mi nadzieję a potem bezczelnie mi ją zabrał! Miałam taką szansę.. Ale już nie ważne. Ruda będzie musiała sama uczyć się na Londyńskiej uczelni. Straciłam całe szczęście. Już nic się nie da zrobić.. Ale przecież poznałam swoich idoli to się liczy.
 Płakałam już chyba z kilka godzin. A no tak.. Jest 1:20 nad ranem. Czyli płakałam trzy godziny.. Nie no super! Szlochając położyłam się do łóżka. Myślałam jak powiedzieć o tym chłopakom, tacie a co najważniejsze - Flakowi.. Zasnęłam..